Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 23 grudnia 2010
ECH, KIEDYS TO BYLY SWIETA
Swięta niemalże za rogiem, a ja wracam wspomnieniami jak zawsze do swiat mego dzieciństwa, tych spędzanych w rodzinnym domu i tych u dziadków na Wygodzie.
Pachnialy one nie tylko choinką, pierożkami z kapustą, zapachem sledzi, ale przede wszystkim dzieciństwem. Nie bylo tak jak dzisiaj tuzina bombek do wyboru, tysiąca lampek na choince. Byla natomiast mala choinka, która dziadek osobiscie scinal
w lesie, byly koledy, rodzinna atmosfera, pasterka, na którą często furą jechalo sie kilkanascie kilometrów do najbliższego kosciola. Nikomu nie przeszkadzal mroz, nikt nie narzekal na zimno, nikt nawet nie myslal o swiętach bez sniegu.
Nawet paczki, slodycze i pomarancze, pomiędzy które babcia potajemnie wkladala pieniądze, mialy wartosc cenniejszą niz góry prezentów chowane dzisiaj pod choinkę.
Pamiętam wspólny spiew kolęd, drewno skrzące się w piecu, dziadka, który po wieczerzy wigilijnej dumnie wręczal mojej mamie i cioci po jednym papierosie Malboro, boz to przecież swięta. Brakuje mi tamtych swiat, bo nigdy juz nie wrócą, ale to wlasnie tamte Boże Narodzenia z dzieciństwa uksztaltowaly moj wizerunek swiat Narodzenia Panna - swiąt rodzinnych, cieplych, serdecznych, bo spędzonych z rodziną.
To wlasnie dzięki tamtym swiętom dzis wiem jak chcę, żeby wyglądaly swięta mojej
2-letniej córeczki. Marzę tylko, by nigdy nie zapomniala czyje to swięta i że najważniejszy w tym dniu jest Nowonarodzony Jezus, że w tym okresie najważniejsza jest rodzina.
Dziękuję Bogu, że to dzięki mojej córeczce Wigilie mego dzieciństwa nadal są żywe.
http://www.youtube.com/watch?v=XebYmo34LCs&feature=relatedła
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz