Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 grudnia 2010

CENTER STAGE


Są takie miejsce, które gdy je odwiedzimy "zarażają" nas swoją pozytywną energią.
Moim numerem Uno na liscie takich miejsc jest Salon Fryzjerski CENTER STAGE.
Dziewczyny na czele z Patrycja wiedza jak sprawic, zeby bylo pieknie, kobieco
i cieplo. Wygada sie czlowiek, posmieje, poslucha muzyki, wymasuja go i do tego jeszcze wyjdzie SEXY. Tym razem bylam tam z moja coreczka Agniesia, ktora kobiece "zabiegi", a w jej przypadku podciecie wlosow, nie interesowaly tak jak glowny domownik tego miejsca, czyli mowiac jej jezykiem "sliczny kotek".
Dziewczyny dziekuje jak zawsze z calego serca.

RÓZNE SĄ

piątek, 24 grudnia 2010

WESOLYCH SWIAT




1. Ta noc jest taka cicha, za oknem całkiem już biało.
A Ty daleko stąd wszystkie drogi śniegiem zawiało.
Każdy wysyła w pospiechu sms-owe życzenia.
Nie chcę od Ciebie żadnych prezentów.
Przyjedź to moje marzenie.

ref.
Chcę z Tobą spędzić święta,
bo tylko wtedy dla mnie liczą się,
gdy w Twojej dłoni moja dłoń zmarznięta.
Przyjedź do mnie jak najprędzej.

Chcę z Tobą spędzić święta,
z nadzieją spojrzeć w pierwszej gwiazdy blask.
Usłyszeć znowu naszą kolędę.
Przyjedź do mnie jak najprędzej.
jak najprędzej

2. Dziś wiem, że wszystkie smutki zamienią się w dobre chwile.
Wybaczyć łatwo jest, gdy w miłości odnajdziesz siłę.
Czekam na Ciebie tu w domu, ogień w kominku już gaga.
Pachnie choinka i barszcz na stole,
a śnieg pada i pada.

ref.
Chcę z Tobą spędzić święta,
bo tylko wtedy dla mnie liczą się,
gdy w Twojej dłoni moja dłoń zmarznięta.
Przyjedź do mnie jak najprędzej.

Chcę z Tobą spędzić każdy dzień.
Przy Tobie zapominam, że
próżności wyścig wokół trwa.
Kto więcej daje, kto więcej ma.
a jaa...

Chcę z Tobą spędzić święta,
bo tylko wtedy dla mnie liczą się,
gdy w Twojej dłoni moja dłoń zmarznięta.
Przyjedź do mnie jak najprędzej.

Chcę z Tobą spędzić święta.
Z nadzieją spojrzeć w pierwszej gwiazdy blask.
Usłyszeć znowu naszą kolędę.
Przyjedź do mnie proszę
Przyjedź do mnie proszę
jak najprędzej.

POSLUCHAJCIE: http://www.youtube.com/watch?v=NjvjC6Q5wYg

czwartek, 23 grudnia 2010

ECH, KIEDYS TO BYLY SWIETA



Swięta niemalże za rogiem, a ja wracam wspomnieniami jak zawsze do swiat mego dzieciństwa, tych spędzanych w rodzinnym domu i tych u dziadków na Wygodzie.
Pachnialy one nie tylko choinką, pierożkami z kapustą, zapachem sledzi, ale przede wszystkim dzieciństwem. Nie bylo tak jak dzisiaj tuzina bombek do wyboru, tysiąca lampek na choince. Byla natomiast mala choinka, która dziadek osobiscie scinal
w lesie, byly koledy, rodzinna atmosfera, pasterka, na którą często furą jechalo sie kilkanascie kilometrów do najbliższego kosciola. Nikomu nie przeszkadzal mroz, nikt nie narzekal na zimno, nikt nawet nie myslal o swiętach bez sniegu.
Nawet paczki, slodycze i pomarancze, pomiędzy które babcia potajemnie wkladala pieniądze, mialy wartosc cenniejszą niz góry prezentów chowane dzisiaj pod choinkę.
Pamiętam wspólny spiew kolęd, drewno skrzące się w piecu, dziadka, który po wieczerzy wigilijnej dumnie wręczal mojej mamie i cioci po jednym papierosie Malboro, boz to przecież swięta. Brakuje mi tamtych swiat, bo nigdy juz nie wrócą, ale to wlasnie tamte Boże Narodzenia z dzieciństwa uksztaltowaly moj wizerunek swiat Narodzenia Panna - swiąt rodzinnych, cieplych, serdecznych, bo spędzonych z rodziną.
To wlasnie dzięki tamtym swiętom dzis wiem jak chcę, żeby wyglądaly swięta mojej
2-letniej córeczki. Marzę tylko, by nigdy nie zapomniala czyje to swięta i że najważniejszy w tym dniu jest Nowonarodzony Jezus, że w tym okresie najważniejsza jest rodzina.
Dziękuję Bogu, że to dzięki mojej córeczce Wigilie mego dzieciństwa nadal są żywe.


http://www.youtube.com/watch?v=XebYmo34LCs&feature=related
ła

JUZ ŚWIĘTA

poniedziałek, 20 grudnia 2010

ROBBY

This is a true story and it will give you the

chills.


This is a beautiful and touching story of love and perseverance. Well
worth the read.

At the prodding of my friends I am writing this story. My name is Mildred Honor and I am a former elementary school music teacher from DesMoines , Iowa .



I have always supplemented my income by teaching piano lessons - something I have done for over 30 years.


During those years I found that children have many levels of musical ability, and even though I have never had the pleasure of having a prodigy, I have taught some very talented students.


However, I have also had my share of what I call 'musically challenged'
pupils - one such pupil being Robby..


Robby was 11 years old when his mother (a single mom) dropped him off for his first piano lesson. I prefer that students (especially boys) begin at an earlier age, which I explained to Robby. But Robby said that it had always been his mother's dream to hear him play the piano, so I took him as a student.


Well, Robby began his piano lessons and from the beginning I thought it was a hopeless endeavor. As much as Robby tried, he lacked the sense of tone and basic rhythm needed to excel. But he dutifully reviewed his scales and some elementary piano pieces that I require all my students
to learn. Over the months he tried and tried while I listened and cringed and tried to encourage him.


At the end of each weekly lesson he
would always say 'My mom's going to hear me play someday'. But to me, it seemed hopeless, he just did not have any inborn ability.


I only knew his mother from a distance as she dropped Robby off or waited in her aged car to pick him up. She always waved and smiled, but never dropped in.


Then one day Robby stopped coming for his
lessons. I thought about calling him, but assumed that because of his lack of ability he had decided to pursue something else. I was also glad that he had stopped coming - he was a bad advertisement for my teaching!


Several weeks later I mailed a flyer recital to the students' homes. To my surprise, Robby (who had received a flyer) asked me if he could be in the recital. I told him that the recital was for current pupils and that
because he had dropped out, he really did not qualify.


He told me that his mother had been sick and unable to take him to his piano lessons,
but that he had been practicing. 'Please Miss Honor, I've just got to play' he insisted. I don't know what led me to allow him to play in the recital - perhaps it was his insistence or maybe something inside of me saying that it would be all right.


The night of the recital came and the high school gymnasium was packed with parents, relatives and friends. I put Robby last in the program, just before I was to come up and thank all the students and play a
finishing piece. I thought that any damage he might do would come at the end of the program and I could always salvage his poor performance through my 'curtain closer'.


Well, the recital went off without a hitch, the students had been practicing and it showed. Then Robby came up on the stage. His clothes were wrinkled and his hair looked as though he had run an egg beater through it. 'Why wasn't he dressed up like the other students?' I thought. 'Why didn't his mother at least make him comb his hair for this
special night?'


Robby pulled out the piano bench, and I was surprised when he announced that he had chosen to play Mozart's Concerto No.
21 in C Major. I was not prepared for what I
heard next. His fingers were light on the keys, they even danced nimbly on the ivories. He went from pianissimo to fortissimo, from allegro to virtuoso; his suspended chords that Mozart demands were magnificent!


Never had I heard Mozart played so well by anyone his age.

After six and a half minutes he ended in a grand crescendo, and everyone was on their feet in wild applause! Overcome and in tears, I ran up on stage and put my arms
around Robby in joy. 'I have never heard you play like that Robby, how did you do it?


' Through the microphone Robby explained: 'Well, Miss Honor .... remember I told you that my mom was sick? Well, she actually had cancer and passed away this morning. And well ...... she was born deaf, so tonight was the first time she had ever heard me play, and I wanted to make it special.'


There wasn't a dry eye in the house that evening. As the people from Social Services led Robby from the stage to be placed in to
foster care, I noticed that even their eyes were red and puffy. I thought to myself then how much richer my life had been for taking Robby as my pupil.

No, I have never had a prodigy, but that night I became a prodigy ....... of Robby. He was the teacher and I was the pupil, for he had taught me the meaning of perseverance and love and believing in yourself, and may be
even taking a chance on someone and you didn't know why.


Robby was killed years later in the senseless bombing of the Alfred P. Murray Federal Building in Oklahoma City in April, 1995.

Thank you for reading this.

May God Bless you today, tomorrow and always.

If God didn't have a purpose for us, we
wouldn't be here!

Live simply.

Love generously.

Care deeply.

Speak kindly.

Leave the rest to God.

=

piątek, 26 listopada 2010

LIST DO BOGA

Dzis na youtube znalazlam tę oto piosenkę: smutna, ale prawdziwa w swojej glębi.
I.
Drogi Boże piszę chociaż kilka słów,
innym razem napiszę więcej.
Na początku życzę Ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam Cię najgoręcej.
Tak się jakoś złożyło że nie miałam okazji podziękować za list coś mi przysłał.
Miałam wiele pracy, miałam wiele nauki, także piszę dopiero dzisiaj.

Ref.
U mnie wszystko jak dawniej
tylko jeden samobójca więcej, tylko jedna znów rodzina rozbita,
tylko życie pędzi coraz prędzej.
Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak, jak dziś...

II.
Tak w ogóle to przepraszam Cię bardzo za to, że tak długo milczałam,
lecz dopiero dzisiaj zaczynam rozumieć biblię, którą mi przysłałeś.
Wczoraj odszedł ode mnie przyjaciel, z którym tak wiele mnie łączyło.
I dopiero dzisiaj zaczynam doceniać czym jest życie i prawdziwa miłość.

Ref.
U mnie wszystko jak dawniej,
tylko jeden samobójca więcej,
tylko jedna znów rodzina rozbita, tylko życie pędzi coraz prędzej.
Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak jak dziś...
U mnie wszystko jak dawniej, tylko świat jest mniej kolorowy,
tylko życie pędzi coraz prędzej, tylko ludzie szybciej tracą głowy.
Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak jak dziś...

Ref.
U mnie wszystko jak dawniej,
tylko jeden samobójca więcej, tylko jedna znów
rodzina rozbita, tylko życie pędzi coraz prędzej.
Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia...


Jesli chcecie jej posluchac oto link:
http://www.youtube.com/watch?v=SKJPmL_cHyI&feature=related

środa, 24 listopada 2010

ZAUFANIE W MILOSCI

Ile mozna wybaczyc z milosci? Gdzie miesci sie granica wybaczenia? Czy mozna odbudowac raz zawiedzione zaufanie? Kazda sytuacja jest inna. Kazdy zwiazek zyje swoim zywiolem, ma swoja temperature. To co dla mnie moze byc do zaakceptowania, ktos inny uzna za chore, a jeszcze ktos inny za cos jak najbardziej naturalnego.
A ty czego bys nie wybaczyl? Zdrady, kradziezy, porzucenia, klamstwa, reki wymierzonej w twoj policzek, alkoholu co przyslania oczy, wyzywania??? Wybrales juz jedna z opcji, ktora pasuje do Ciebie. Pewnie tak, ale do konca naprawde nie wiesz jak daleko siegaja granice twojej "wspanialomyslnosci"?, bo tak naprawde nigdy nie miales na sobie tych "butow". Mozesz sobie wyobrazac, kalkulowac na zasadzie co by bylo gdbyby, jesli jednak to gdyby nigdy nie mialo miejsca zamilcz. Nie doradzaj, nie wymadrzaj sie, nie tlumacz. Po prostu badz, tylko tyle... a moze az tyle. :)
A jesli doswiadczyles "życia", poznales juz jego slodko-gorzki smak i nadal potrafisz się usmiechać, chociaż juz tylko przez lzy, zaufaj Panu i nie trać wiary, chociaż to tak trudne. :)

środa, 27 października 2010

SIMPLE CHOICE

"Some women choose to follow men, and some women choose to follow their dreams. If you're wondering which way to go, remember that your career will never wake up and tell you that it doesn't love you anymore."

poniedziałek, 18 października 2010

SUCCESS

To laugh often and much,
to win the respect of intelligent people,
and the affection of children;
to earn the appreciation of honest critics
and endure the betrayal of false friends;
to apprieciate beauty,
to find the best in others;
to leave the world a bit better,
whether by a healthy child,
a garden patch
or a redeemed social condition;
to know even one life
has breathed easier
because you have lived.

This is to have succeeded.
Ralph Waldo Emerson

niedziela, 17 października 2010

I DON'T KNOW WHERE LIFE'S GOING

I don't know where life's going, don't know what we'll find
this restlessness keeps growing, we're running out of time
I don't know life's direction, just choose by choice of chance
but true love and affection, is only caused by coincidence
I can read it in your eyes now, you're lost and you're confused
let the feeling grow inside us, we got no time to loose


W jak niezwykly sposób slowa tej piosenki Krzysztofa Kilijanskiego pasują teraz
do mego zycia.
Czy tak naprawę wiemy co nas czeka jutro? Jak potoczą się nasze losy? Jaka niespodzianka czai się na rogu, by zburzyć nasze spokojne i dotąd szczęsliwe życie?
Warto jednak usmiechać się i wierzyć, że jutro też będzie piękny dzień, że jutro też zaswieci slonce, że trąba powietrzna codziennych problemu nie tknie murów naszego domu, nie zniszczy spokojnego snu naszych dzieci...

piątek, 15 października 2010

ZAPOMINA ILE JEST WARTA



Kiedy Bóg tworzył kobietę, pracował do późna szóstego dnia.
Przechodził obok anioł i zapytał: - “Dlaczego poświęcasz tyle czasu właśnie temu dziełu?”
A Pan odpowiedział:
- “Czy zauważyłeś wszystkie szczegóły, jakie muszę uwzględnić, żeby ją ukształtować?
Musi być zmywalna, choć nie zrobiona z plastyku, mieć więcej niż 200 ruchomych części, które mają być wymienialne i musi ona funkcjonować na wszelkiego rodzaju pożywieniu; musi być zdolna objąć kilkoro dzieci na raz, przytulić tak, by uzdrowić co jest do uzdrowienia – od stłuczonego kolana do złamanego serca, a to wszystko musi zrobić tylko dwiema rękami.”

Anioł był pod wrażeniem... - “Tylko dwiema rękami… niemożliwe! I to jest model standardowy?! To zbyt wiele pracy jak na jeden dzień… Jutro dokończysz.”

- “Nie będę czekać do jutra” powiedział Pan. - Jestem już tak bliski ukończenia tego dzieła. Stanie się najmilsze mojemu sercu. Ona sama siebie leczy, kiedy zachoruje i potrafi pracować 18 godzin dziennie.”

Anioł podszedł bliżej i dotknął kobiety.
- “Ale uczyniłeś ją taką miękką, Panie.”
- „Jest miękka” powiedział Pan, lecz uczyniłem ją także silną. Nie wyobrażasz sobie nawet, co potrafi znieść i ile pokonać.”
- “Czy ona potrafi myśleć?" zapytał anioł.
Pan odpowiedział:
- “Nie tylko potrafi ona myśleć, ale potrafi przekonywać i pertraktować.”

Anioł dotknął policzka kobiety…
- “Panie, zdaje się, że to dzieło przecieka! Zbyt dużo nałożyłeś ciężarów.”
- “Ona nie przecieka… To łza” poprawił Pan anioła.
- “ Łza? A co to takiego?” zapytał anioł.
Pan odpowiedział:
- “Łzy są jej sposobem wyrażania smutku, wątpliwości, miłości, samotności, cierpienia i dumy.”
To zrobiło duże wrażenie na aniele.
- „Panie, jesteś geniuszem. Pomyślałeś o wszystkim. Kobieta jest naprawdę cudowna!”

Rzeczywiście jest!..
Kobieta posiada siłę, która zadziwia mężczyznę. Potrafi ona radzić sobie z kłopotami i dźwigać ciężkie brzemię. Ma w sobie szczęście, miłość i przekonania.
Uśmiecha się, gdy chce jej się krzyczeć. Śpiewa, gdy chce jej się płakać, płacze, gdy jest szczęśliwa i śmieje się, gdy się boi...
Walczy o to, w co wierzy.
Sprzeciwia się niesprawiedliwości. Nie akceptuje „nie” jako odpowiedzi, kiedy widzi lepsze rozwiązanie. Daje z siebie wszystko, żeby jej rodzinie dobrze się wiodło. Zabiera swoją przyjaciółkę do lekarza, kiedy się o nią martwi. Jej miłość jest bezwarunkowa.
Płacze, kiedy jej dzieci odnoszą sukces. Jest szczęśliwa, kiedy wiedzie się jej przyjaciołom. Cieszy się, kiedy słyszy o narodzinach czy weselu. Boli ją serce, kiedy umiera ktoś z rodziny lub bliski przyjaciel. Ale znajduje siłę, by żyć dalej.
Wie, że pocałunek i przytulenie mogą uzdrowić złamane serce.

Ma tylko jedną wadę...


Zapomina, ile jest warta...

ZACHOWAJ MNIE

czwartek, 14 października 2010

MĄDRE SŁOWA

Grzeczne dziewczynki mają pracę, niegrzeczne sponsora, a mądre - swój
biznes.

KOBIETY



Coraz więcej silnych kobiet wokól nas, nie boją się powiedzieć NIE, mają odwagę by marzyć. Idą do przodu, walczą o siebie, walczą o to, by być kochane tak jak chcą.
Odwaga, to częsty gosć w tekstach piosenek polskich wokalistek.
Zaczynamy mówic i spiewać o tym, co dla nas ważne, o tym, że znamy swoją wartosć, że nie musimy zatracać siebie, że oprócz bycia żoną i matką mamy też prawo do bycia sobą. Nie boimy się powiedzieć meżczyznom: "Nie mów do mnie nic .Nie chcę dłużej słuchać Cię.W kłamstwach dalej brnij , więcej nie dam nabrać się."I choć nie latwo jak spiewa Kasia Klich "zmyć z siebie Ciebie dotyk Twój poranny", choć nie latwo zmyć pocałunki resztą silnej woli" nawet "powoli", to coraz więcej z nas potrafi powiedzieć: "Dobrze wiesz byłeś dla mnie wszystkim
Przestań mówić: To nie tak jak myślisz. Już nie łudzę się że to ma sens
Nie oszukasz mnie".
Coraz więcej z nas nie boi się wyznać: "To koniec , koniec,skończyło się. To koniec , koniec,znów chcę żyć." I żyją. Wracają na studia, zakladają ulubione buty na obcasie, z których zrezygnowaly dla niego, idą na plotki z przyjaciólką, poprawiają sobie humor na zakupach i znowu czują wiatr we wlosach. Wiedzą, że normalny, czytaj udany związek, to nie "gniewny wzrok , ostry ton, gorycz łez , samotny sen, tysiąc kłamstw , złudzeń smak". Potrafią odróżnić slodko-gorzki smak toksycznej milosci zanim same staną się cieniem.
Są wsród nas także te ciche i pokorne, zmuszone przez sytuację w jakiej się znalazly do życia wbrew sobie. Są i te, które podwinęly skrzydla i przestaly wierzyć, że przed nimi niebo też stoi otworem, że i bez niego dadzą sobie radę.
Są i te, które zazdroszcząc innym odwagi, której zabraklo im samym by wlasne JA
w ich życiu zaczęlo ogrywać znaczącą rolę, ludzą się, że tak powinno być, że nie ma szansy na CUD...
Cóż każda z nas jest inna, ma inną wrażliwosć, inną odpornosć.
Sciskam Was wszystkie serdecznie :)

środa, 13 października 2010

WARTO SIĘ ŚMIAĆ



Tym razem cos dla panów, żeby nie czuli się gorsi. :)

Dowcipy o kobietach:

Rozmawiają dwie ciężarne koleżanki:
- Zauważyłam, że w im bardziej zaawansowanej ciąży jestem, tym więcej kobiet się do mnie uśmiecha. Nie rozumiem dlaczego.
- Bo jesteś od nich grubsza.

Trzy kobiety rozmawiają o swoich córkach. Pierwsza:
- Nie ma lepszej córki niż moja Zosia. Ona jedyna mnie kocha. W lecie zabiera mnie na Mazury, a zimą do Zakopanego...
Na to mówi druga:
- Moja córeczka jest najlepsza. Nikt nie kocha mnie bardziej niż ona! Lusia w lecie zabiera mnie na Hawaje, a w zimie do Szwajcarii.
Trzecia machnęła ręką i mówi:
- To wszystko nic. Moja Gosia jest najlepszą córką na świecie!
- Ale dlaczego? pyta jedna z kobiet.
- Trzy razy w tygodniu jedzie na wizytę do psychiatry i płaci mu 150 złotych, żeby tylko o mnie porozmawiać!


Lekarz radzi pacjentce:
– Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło.
Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi:
– Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty... Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.


Na przyjęciu goście spierają się, kto jest bardziej godny zaufania - kobiety czy mężczyźni.
- Żadna kobieta nie potrafi dochować tajemnicy - powiedział pogardliwie jeden facet.
- Nie wydaje mi się - odpowiedziała kobieta - Trzymam w tajemnicy mój wiek odkąd skończyłam 21 lat.
- Któregoś dnia pani się wyda - upierał się facet.
- Nie sądzę! - odrzekła - Kiedy kobieta trzyma coś w sekrecie przez 27 lat, może zatrzymać go na wieki!


Kobieta w kwiecie wieku staje przed lustrem i mówi do męża.
- Ech... przybyło mi zmarszczek, utyłam, te włosy takie jakieś nijakie... Zbrzydłam. Powiedz mi, kochanie, coś miłego!
- Wzrok masz dalej dobry!


Winda: mąż, żona i śliczna dziewczyna. Niespodziewanie dziewczyna obraca się do mężczyzny i wali go w twarz:
- Cham! I to przy żonie!
Winda zatrzymuje się dziewczyna wychodzi, facet cały czerwony zaklina się:
- Kochanie słowo honoru...
- Już dobrze kochanie, to ja ją pogłaskałam...

W Kołobrzegu na dreptaku apetyczna dziewczyna wchodzi na automatyczną wagę, wrzuca monetę... i z niezadowoleniem ogląda wydrukowany wynik.
Zdejmuje wiatrówkę i pantofle, znowu wrzuca monetę - znów niezadowolona z wyniku. Zdejmuje bluzkę - wynik ważenia znowu niezadowalający.
Stoi tak niezdecydowana na tej wadze - co by tu jeszcze? - na to podchodzi przyglądający się temu facet i wręczając jej garść monet mówi:
- Niech pani kontynuuje - ja stawiam!

Facet wszedł do kibelka u siebie w domu, wziął telefon komórkowy i dzwoni na domowy swój, odbiera żona:
- Moja droga, kocham cię! - i się rozłączył, szybko wychodzi z klopa i do małżonki:
- Kochanie kto dzwonił?
- Eeee... przyjaciółka... mmm... chciała o coś zapytać...


Jedzie kobieta samochodem. Nagle usłyszała głośny hałas na zewnątrz, zatrzymała się, wychodzi z samochodu i patrzy wokół. Zobaczyła na ziemi jakąś część, dźwiga ją z trudem próbując dopasować ją gdzie się da. Nie mogąc znaleźć miejsca, z którego odpadła, zataszczyła część na tylne siedzenie i jedzie do mechanika.
Po przeglądzie mechanik mówi:
- Samochód w zupełnym porządku, ale ten właz kanalizacyjny trzeba zawieźć na miejsce..


Dwoje kochanków wybrało się na romantyczny pobyt w górach, kiedy tam dotarli, facet poszedł narąbać trochę drewna na opał. Po powrocie mówi:
- Kochanie, mam zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Po obiedzie facet znów poszedł narąbać trochę drewna wraca, mówiąc:
- Teraz mam jeszcze bardziej zmarznięte ręce.
Kobieta na to:
- Włóż je pomiędzy moje uda, a na pewno zaraz się rozgrzeją.
Facet to robi i znów to je rozgrzewa.
Po kolacji facet znów idzie narąbać trochę drewna na opał i znów wraca, mówiąc:
- Kochanie moje ręce są teraz naprawdę bardzo zmarznięte.
Kobieta na to:
- Do jasnej cholery, że też uszy nigdy ci nie marzną.


Córeczka pyta się mamy tuż po wysłuchaniu bajki:
- Mamusiu, czy wszystkie bajki zaczynają się od "Dawano, dawno temu"?
- Nie kochanie - odpowiada mama - niektóre z nich zaczynają się od "Skarbie, muszę dziś zostać dłużej w pracy".


Kobieta próbowała wsiąść do autobusu, ale jej spódnica była za ciasna i nie mogła wejść do środka. Więc sięgnęła do tyłu i poluźniła suwak. Jednak spódnica nadal była za ciasna. Więc znów poluźniła suwak, lecz nadal nic. W końcu poluźniła suwak po raz trzeci.
Nagle poczuła parę rąk na swojej pupie, które próbowały wepchnąć ją na pokład autobusu.
Kobieta odwróciła się z oczami pełnymi gniewu i powiedziała pełnym oburzenia głosem:
- Proszę Pana nie znam Pana na tyle dobrze, aby mógł Pan zachowywać się w ten sposób!!
Na to mężczyzna uśmiechnął się i spokojnie oświadczył:
- Proszę Pani ja też Pani nie znam na tyle dobrze, aby pani mogła rozpinać mój rozporek trzy razy!

ŚLEPIEC

Zobaczylam go przypadkiem jak przechodzil przez ulicę. Niczym pilka, z której spuszczono powietrze turlal się od jednej krawędzi ulicy do drugiej.Dlonia obejmowal ja milosć swego życia - butelkę ukochanej gorzaly. Piescil ją spragnionymi dlonmi, wysysając do ostatniej kropli odrobinę nadzieji.
Zaslepiony chwilowym porywem znów zapomnial,że w domu żona i dzieci. Żyl chwilą. Bil, poniżal i wyzywal, by zaraz po tym kochać, przepraszać i rozpieszczać.
Slepiec, który burząc dom nawet się nie zorientowal, że już go dawno zburzyl.

wtorek, 12 października 2010

WARTO SIĘ ŚMIAĆ



Dzis mam dla Was serię dowcipów o mężczyznach:) Zaczynamy.

Dlaczego faceci chcą się żenić z dziewicami?
- Bo nie mogą znieć krytyki.

Na wyspie jest trzech rozbitków: dwudziestolatek, czterdziestolatek i siedemdziesięciolatek. Na sąsiedniej wyspie była naga dziewczyna. Dwudziestolatek rzuca się w fale i krzyczy:
- Płyńmy do niej!
Na to czterdziestolatek:
- Spokojnie Panowie, zbudujmy najpierw tratwę.
A siedemdziesięciolatek:
- Panowie, po co! Stąd też dobrze widać.

Co powiniene dać mężczyźnie, który ma wszystko?
- Kobietę, która pokazałaby mu, co z tym zrobić.

Dlaczego mężczyznom odpowiada miłoć od pierwszego wejrzenia?
- Ponieważ pozwala im to zaoszczędzić dużo czasu.


Dlaczego mężczyźni wolą blondynki?
- Ponieważ lubią towarzystwo kobiet na swoim poziomie intelektualnym.

Dlaczego tak dużo kobiet ma udawany orgazm?
- Dla tego, że tylu facetów robi im udawaną grę wstępną.

Dlaczego mężczyźni są jak reklamy w telewizji?
- Ani jedno słowo z tego co mówiąm, nie jest prawdziwe.


Jak nazywa się niewrażliwa podstawa penisa?
- Facet.


Dlaczego faceci lubią mądre kobiety?
- Przeciwieństwa się przyciągają.

Dlaczego mężczyźni tak lubią kawały o blondynkach?
- Bo mogą je zrozumieć

Jaki rodzaj sportu mężczyźni najchętniej uprawiają na plaży?
- Wciąganie brzucha na widok każdej młodej dziewczyny w bikini.


Dlaczego wród załogi astronautów jest zawsze kobieta?
- Bo kiedy załoga zgubi się w kosmosie, kobieta przynajmniej zapyta o drogę.

Dlaczego mężczyzna ma dziurkę na końcu penisa?
- Żeby tlen miał którędy dotrzeć do mózgu.

Czy wiesz dlaczego bankierzy są dobrymi kochankami?
- Bo wiedzą z pierwszej ręki, jaka jest kara za wczesne wycofanie się


Co dla mężczyzny oznacza robienie porządków w domu?
- Podniesienie nogi tak, by kobieta mogła poodkurzać.

W KAZDYM POLOZENIU

TRZYMAM KCIUKI



Za tyle rzeczy możemy dziękować,
za tyle rzeczy powinnismy być wdzięczni,
a tymczasem....
błądzimy,
niszczymy, obymy zdążyli się obudzić.
A wystarczy popatrzeć wokół,
nastawić ucha i nasze wielkie życiowe kłody
są niczym w porównaniu z cierpieniem innych,
stają się jak cieńkie gałązki
w cieniu prawdziwych problemów jakim na codzień muszą stawiać czoła, ci
co żyją tuz obok nas i doswiadczają swego bólu w milczeniu.
TRZYMAM KCIUKI!!!

poniedziałek, 11 października 2010

LET'S SMILE

LITTLE GIRL ON A PLANE

A Congressman was seated next to a little girl on an airplane so
he turned to her and said, "Do you want to talk? Flights go
quicker if you strike up a conversation with your fellow
passenger."

The little girl, who had just started to read her book, replied
to the total stranger, "What would you want to talk about?"

"Oh, I don't know," said the congressman. "How about global
warming, universal health care, or stimulus packages?" as he
smiled smugly.

"OK," she said. "Those could be interesting topics but let me
ask you a question first. A horse, a cow, and a deer all eat
the same stuff - grass. Yet a deer excretes little pellets,
while a cow turns out a flat patty, but a horse produces clumps.
Why do you suppose that is?"

The legislator, visibly surprised by the little girl's
intelligence, thinks about it and says, "Hmmm, I have no idea."

To which the little girl replies, "Do you really feel qualified
to discuss global warming, universal health care, or the
economy, when you don't know shit?" and, then she went back to
reading her book.

niedziela, 10 października 2010

MODLITWA



Nigdy nie można zaniedbywać modlitwy osobistej, która dla chrześciajnina jest równie ważna jak oddychanie. Należy również uczyć odkrywania więzi łączącej ją z modlitwą liturgiczną

Jan Paweł II

NIE DAJ MI ODEJŚĆ

Jesien prawie zawsze zaraża nostalgią, sklania do refleksji, zaprasza w gląb siebie.
Od kilku dni slucham piosenki zespolu IRA "Zatrzymaj mnie i nie daj mi odejsć"
i z rozkoszą poddaję się jej natrojowi, usypiam moje mysli, jest dobrze.

Gdzie twój beztroski śmiech
I spokój o każdy nasz dzień
Gdzie takie szczęście do łez
Ciągle pytasz bo myślisz,że wiem


ref. Zatrzymaj mnie nie daj mi odejść
Zapomnę cię nie będzie już nic
Cienie we mgle jak znajdę drogę
Jutro już nikt a dziś jeszcze my

Gdzie twój stęskniony szept
Bym cię zawsze przytulał do snu
Dziś wszystko podzielić chcesz
Lecz miłości nie przetniesz na pół


ref. Zatrzymaj mnie nie daj mi odejść
Zapomnę cię nie będzie już nic
Cienie we mgle jak znajdę drogę
Jutro już nikt a dziś jeszcze my

Gdzie to jest? Już mnie nie pytaj
Naprawdę nie wiem
Gdzie to jest? Może gdzieś w nas
A może tu


ref. Zatrzymaj mnie nie daj mi odejść
Zapomnę cię nie będzie już nic
Cienie we mgle jak znajdę drogę
Jutro już nikt a dziś jeszcze my


Zatrzymaj mnie
Cienie we mgle-jak znajdę drogę
Dziś jeszcze my

środa, 6 października 2010

BARWY JESIENI



Barwnym tiulem otulona
idzie jesień w pełnej krasie,
złotych jabłek i czerwonych,
ma w koszyku w swym zapasie.

W czarne włosy ma wplecione
cudne kiście jarzębiny,
i otula snem głębokim,
drzewa, kwiaty, pola, niwy.
Brzóz ramiona zwisające
wiatr porywa i unosi
i kłaniając się jej nisko,
do tańca ją pięknie prosi.
Rozśpiewana, rozmarzona,
roztańczona pani jesień,
astrów, malw i chryzantem
bukiety nam niesie.

W sadach jabłka na jabłoniach
maluje czerwienią,
klony zlotem obsypuje,
a sosny zielenią.


Maria Janik

środa, 29 września 2010

WSTAWAJ, MUSIMY SIE ZMIERZYC ZE SWIATEM :)

Mezo "Wstawaj"
Wstawaj, kolejny dzień zmagań
Wstawaj, kolejny dzień, musisz mu sens nadać
Kawa pomaga, aby serce szybciej zabiło
Wszystko co masz: praca, miłość
To wprawia cię w ruch, sprawia, że znów
Rezygnujesz ze snu, by usunąć pare kół spod nóg
A dziś kolejny egzamin,
A zanim go zdasz będziesz bił się z myślami
Bo na co dzień ciężko znaleźć bodziec
I ciężko iść ścieżką, by żyć z sobą w zgodzie
Bo wiesz co, człowiek potrafi być bestią
A przez to tworzy sobie na Ziemi piekło
Trudno sprawić radość, pokonać słabość
To kolejna z wojen, którą toczę robiąc swoje
Niepokoje, a życie kręci się swoim torem
Dlaczego Bóg akceptuje taką losu kolej?
Wiele osób mówi: „Olej tęskliwe chwile,
Chwytaj, za dużo pytań, za dużo czytasz”
Przecież to moja praca, moja miłość,
Ostrzegam przed tym, żeby nie było.

Ref.
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Nie damy się pokonać,
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Wygramy
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Nie damy się pokonać,
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Wygramy

Trochę empatii, współczucia
Czy żyjemy w świecie które ją wyklucza?
Możemy sobie wmawiać, że tylko siano
Lecz budzimy się rano i tęsknimy za nią
Żyjemy tęsknotą, choć jak dotąd
Tylko od święta, potrafimy być wspólnotą
Gdy sytuacja jest napięta pada blady strach
Ożywają cechy zapomniane tak
Przechodzi agresja, przychodzi refleksja
Tłumy chcą wreszcie odświeżyć umysł
Uśpione dobro, godność, człowieczeństwo
Często zapominamy o nim w pogoni za pensją
Rzadko wychodzimy ponad swą kruchość
Dotychczas głusi, nagle nadstawiamy ucho
Rzucamy wszystko, ruszamy z misją
Słyszymy głos blisko, idziemy za tą intuicją
Ruszamy z miejsca, by się poświęcać
Prawdziwie zwyciężać, czujemy to w sercach
W sumieniach czujemy, stajemy się lepsi
Choć świat przynosi codziennie złe wieści

Ref. /x2
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Nie damy się pokonać,
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Wygramy
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Nie damy się pokonać,
Wstawaj, musimy się zmierzyć ze światem
Wygramy

piątek, 24 września 2010

DOSZUKUJ SIE DOBRA






Życie zawsze ma swoje jasne i ciemne strony, gdyż świat składa się ze światła i cienia. Jeśli dopuścisz do tego, że twoje myśli bedą przebywać z tym, co złe, sam staniesz się brzydki. We wszystkim doszukuj się dobrego, abyś nasiąknął pieknem i szlachetnością

Willi Hoffsummer
z książki "365 x schwycić wiatr w żagle"

czwartek, 23 września 2010

PERCEPTION




In Washington , DC , at a Metro Station, on a cold January morning in 2007, this man with a violin played six Bach pieces for about 45 minutes. During that time, approximately 2,000 people went through the station, most of them on their way to work.
After about 3 minutes:
a middle-aged man noticed that there was a musician playing. He slowed his pace and stopped for a few seconds, and then he hurried on to meet his schedule.

About 4 minutes later:
The violinist received his first dollar. A woman threw money in the hat and, without stopping, continued to walk.


At 6 minutes:
A young man leaned against the wall to listen to him, then looked at his watch and started to walk again.

At 10 minutes:
A 3-year old boy stopped, but his mother tugged him along hurriedly. The kid stopped to look at the violinist again, but the mother pushed hard and the child continued to walk, turning his head the whole time. This action was repeated by several other children, but every parent - without exception - forced their children to move on quickly.

At 45 minutes:
The musician played continuously. Only 6 people stopped and listened for a short while. About 20 gave money but continued to walk at their normal pace. The man collected a total of $32.

After 1 hour:
He finished playing and silence took over. No one noticed and no one applauded.
There was no recognition at all.

No one knew this, but the violinist was Joshua Bell, one of the greatest musicians in the world. He played one of the most intricate pieces ever written, with a violin worth $3.5 million dollars. Two days before, Joshua Bell sold-out a theater in Boston where the seats averaged $100 each to sit and listen to him play the same music.

This is a true story. Joshua Bell, playing incognito in the D.C. Metro Station, was organized by the Washington Post as part of a social experiment about perception, taste and people's priorities.
This experiment raised several questions:

*In a common-place environment, at an inappropriate hour, do we perceive beauty?

*If so, do we stop to appreciate it?

*Do we recognize talent in an unexpected context?

One possible conclusion reached from this experiment could be this:
If we do not have a moment to stop and listen to one of the best musicians in the world, playing some of the finest music ever written, with one of the most beautiful instruments ever made . . .
How many other things are we missing as we rush through life?
Stop, hug a friend, smell the roses and love someone
dearly!

wtorek, 21 września 2010

CZY TEN PANI I PANI



Jakis czas temu w moje rece "trafila" nowa plyta Ani Wyszkoni " Pan i Pani".
Dopieszczona, kobieca, delikatna, rytmiczna, spokojna, kojaca, zachecajaca do zycia, pelna optymizmu i nadziei.
Ponizej tekst jednej z moich ulubionych piosenek z tej plyty: "Piosenka z plakatu"


Muzyka: K. Goździk
Słowa: A. Wyszkoni

Znów nie mogę w nocy spać
I wymyślam lepszy świat
Kiedyś powiedziałeś mi
że ten świat to ja i Ty

nie otworzę
choćbyś wydrapał „przepraszam” na mych drzwiach
nie otworzę
dziś nie chcę widzieć cię nawet w moich snach

tyle razy chciałam biec
a ty zatrzymałeś mnie
wciąż czekałam na ten dzień
w którym miałeś zmienić się...

nie otworzę
choćbyś wydrapał „przepraszam” na mych drzwiach
nie otworzę
dziś nie chcę widzieć cię nawet w moich snach

Nigdy nie wiesz czego chcesz
ciągle piszesz ten swój wiersz
Kwiatów nie przynosisz mi
nawet w wyjątkowe dni

NIE LĘKAJ SIĘ

środa, 15 września 2010

ROSE


The first day of school our professor introduced himself and challenged us to get to know someone we didn't already know. I stood up to look around when a gentle hand touched my shoulder.

I turned around to find a wrinkled, little old lady beaming up at me with a smile that lit up her entire being.

She said, 'Hi handsome.. My name is Rose. I'm eighty-seven years old. Can I give you a hug?'

I laughed and enthusiastically responded, 'Of course you may!' and she gave me a giant squeeze.

'Why are you in college at such a young, innocent age?' I asked.

She jokingly replied, 'I'm here to meet a rich husband, get married, and have a couple of kids...'

'No seriously,' I asked. I was curious what may have motivated her to be taking on this challenge at her age.

'I always dreamed of having a college education and now I'm getting one!' she told me.

After class we walked to the student union building and shared a chocolate milkshake..

We became instant friends. Every day for the next three months we would leave class together and talk nonstop. I was always mesmerized listening to this 'time machine' as she shared her wisdom and experience with me..

Over the course of the year, Rose became a campus icon and she easily made friends wherever she went. She loved to dress up and she reveled in the attention bestowed upon her from the other students. She was living it up.

At the end of the semester we invited Rose to speak at our football banquet. I'll never forget what she taught us. She was introduced and stepped up to the podium. As she began to deliver her prepared speech, she dropped her three by five cards on the floor.

Frustrated and a little embarrassed she leaned into the microphone and simply said, 'I'm sorry I'm so jittery.... I gave up beer for Lent and this whiskey is killing me! I'll never get my speech back in order so let me just tell you what I know.'

As we laughed she cleared her throat and began, 'We do not stop playing because we are old; we grow old because we stop playing.

There are only four secrets to staying young, being happy, and achieving success. You have to laugh and find humor every day. You've got to have a dream. When you lose your dreams, you die.

We have so many people walking around who are dead and don't even know it!

There is a huge difference between growing older and growing up.

If you are nineteen years old and lie in bed for one full year and don't do one productive thing, you will turn twenty years old. If I am eighty-seven years old and stay in bed for a year and never do anything I will turn eighty-eight.

Anybody can grow older... That doesn't take any talent or ability. The idea is to grow up by always finding opportunity in change. Have no regrets.

The elderly usually don't have regrets for what we did, but rather for things we did not do. The only people who fear death are those with regrets.'

She concluded her speech by courageously singing 'The Rose.'

She challenged each of us to study the lyrics and live them out in our daily lives. At the year' s end Rose finished the college degree she had begun all those years ago.

One week after graduation Rose died peacefully in her sleep.




Over two thousand college students attended her funeral in tribute to the wonderful woman who taught by example that it's never too late to be all you can possibly be.

When you finish reading this, please send this peaceful word of advice to your friends and family, they'll really enjoy it!

These words have been passed along in loving memory of ROSE.
REMEMBER, GROWING OLDER IS MANDATORY. GROWING UP IS OPTIONAL. We make a Living by what we get, We make a Life by what we give.

God promises a safe landing, not a calm passage. If God brings you to it, He will bring you through it.

'Good friends are like stars..........You don't always see them, but you know they are always there.'

poniedziałek, 21 czerwca 2010

I ZNOWU DALAM SIE SKUSIC

Dzis bylam na Greenpoincie i znowy dalam sie skusic w "krolestwie ksiazek",
czyli w ksiegarni na Manhattan Avenue, zaraz przy Dunkin Donuts. Weszlam tam z moja coreczka, aby kupic jej dawno obiecane DVD - "Misia Uszatka" i moje oczy znowu zgrzeszyly. Ksiegania to jedno z niewielu miejsc, z ktorych nie umiem wyjsc z pustymi rekoma, a poniewaz dawno, bo az kilka miesiecy, nie kupilam sobie zadnej nowej ksiazki, dzis wychodzac z reklamowka, w ktorej znalazlo sie kilka ciekawych pozycji usmiechnelam sie. Brakuje mi tych moich wieczorow z ksiazka w reku,czas nadrobic zaleglosci, doladowac sie intelektualnie - jak ja to lubie :)

niedziela, 30 maja 2010

poniedziałek, 24 maja 2010

MARIOLA DURZYNSKA NIE ZYJE

Wlasnie przeczytalam te smutna wiadomosc w Super Expresie i nadal nie moge w to uwierzyc. Znalysmy sie z Mariola przez kilka lat wylacznie z anteny Radia 910, ale przez ten czas zdazyla zaimponowac mi cieplem, profesjonalizmem i oddaniem drugiemu czlowiekowi. Zawsze z ochota wspierala promowanie akcji wielu polonijnych organizacji charytatywnych, gotowa by sluzyc soba, by sluzyc innym swoim glosem. Nie moge uwierzyc, ze juz nigdy wiecej nie bede mogla do niej zadzwonic. Nie moge uwierzyc, ze zaledwie ponad miesiac temu rozmawialam o niej z Wojtkiem Maslanka na spotkaniu w Kurierze Plus podkreslajac jej zalety znane wszystkim tym, ktorzy mieli szanse z nia choc raz porozmawiac. Zycie jest tak kruche, jest czlowiek i nagle go juz wsrod nas nie ma.
Spoczywaj w pokoju Marylu.
Kasia

poniedziałek, 17 maja 2010

BEING A MOTHER...



BEING A MOTHER...

After 26 years of marriage, my wife wanted me to
take another woman out to dinner and a movie. She
said, "I love you, but I know this other woman loves
you and would love to spend some time with you."
* * *
The other woman that my wife wanted me to visit
was my MOTHER, who has been alone for 11 years,
but the demands of my work and my children had
made it possible to visit her only occasionally.
* * *
That night I called to invite her to go out for
dinner and a movie.
* * *
"What's wrong, aren't you well,' she asked?
* * *
My mother is the type of woman who suspects that a
late night call or a surprise invitation is a sign
of bad news.
* * *
"I thought it would be nice to spend some
time with you," I responded. "Just the two of us."
She said, "I would like that very much."
* * *
That Friday as I drove over to pick
her up I was a bit nervous. When I arrived , I noticed that she, too, seemed to be nervous
about our 'date.' She waited in the door. She had fixed her hair nicely and was wearing the
outfit that she had worn to celebrate her last
birthday.
* * *
She smiled from a face that was as radiant as an
angel's. Mom said: "I told my friends that I was going to go
out with my son, and they were impressed," she said,
as she got into my vehicle. "They can't wait to hear about our date."
* * *
We went to a restaurant that, although not
elegant, was very nice and cozy. My mother took my
arm as if she were the First Lady. After we sat
down, I had to read the menu. Her eyes could only
read large print. Half way through the entries, I
lifted my eyes and saw Mom sitting there staring at
me. A nostalgic smile was on her lips. "It was I
who used to have to read the menu when you were
small," she said. I responded, "then it's time that you relax and
let me return the favor."
* * *
During the dinner, we had such a nice conversation- -nothing extraordinary, but catching up
on events of each other's life. We talked so much that we missed the movie.
* * *
As we arrived at her house later, she said,
"I'll go out with you again, but only if you let me
invite you." I agreed.
* * *
"How was your dinner date?"
asked my wife when I got home.
"Very nice; much more than I could have imagined,"
I answered.
* * *
A few days later, my mother died of a massive
heart attack. It happened so suddenly that I didn't
have a chance to do anything for her.
* * *
Some time later, I received an envelope with a
copy of a restaurant receipt from the same place
mother and I had dined. An attached note said: "I
paid this bill in advance. I wasn't sure that I
could be there; but nevertheless, I paid for two
plates - one for you and the other for your wife.
You will never know what that night meant for me.
I love you, son."
* * *
At that moment, I understood the importance of
saying in time: "I LOVE YOU" and to give our loved
ones the time that they deserve. Nothing in life is
more important than your family. Give them the time
they deserve, because these things cannot be put off
till 'some other time.'
* * *
Somebody said it takes about six weeks to get back
to normal after you've had a baby....somebody
doesn't know that once you're a mother,
'normal' is history.
* * *
Somebody said you learn how to be a mother by
instinct...somebody never took a three-year-old shopping.
* * *
Somebody said being a mother is boring....
somebody never rode in a car driven by a teenager with a driver's permit.
Somebody said if you're a'good' mother,
your child will 'turn out good'....
somebody thinks a child comes with
directions and a guarantee.
* * *
Somebody said you don't need an education to be a
mother...somebody never helped a fourth grader
with their math.
* * *
Somebody said you can't love the second child as
much as you love the first...somebody doesn't
have more than one child.
* * *
Somebody said the hardest part of being a mother
is labor and delivery...
somebody never watched her 'baby' go to their
first day of school...
or head off to university, or move away from home.
* * *
Somebody said a mother can stop worrying after her
child gets married...somebody doesn't know that
marriage adds a new son or daughter-in- law to a
mother's heartstrings.
* * *
Somebody said a mother's job is done when
her last child leaves home...

somebody never had grandchildren.
* * *
Somebody said your mother knows you love her, so
you don't need to tell her...
somebody isn't a mother.

This message should be passed along to all the 'mothers' in your life
and to everyone who ever had a mother. This isn't
just about being a mother; it's about appreciating
all the people in your life while you have them...no
matter who that person is.

wtorek, 11 maja 2010

MOJ TRZECI TOMIK POEZJI


Pracuje wlasnie nad moim trzecim tomikiem poezji. Zadanie nielatwe, tym bardziej, ze od wydania poprzedniego minelo 8 lat. Czytam, wybieram, przepisuje i odnajduje w tych slowach siebie, odnajduje inne kobiety, odnajduje czas, ktory wcale sie nie zatrzymal. Widze radosc, smutek, spelnienie, gorycz, zwatpienie, oddanie i zranienie -zycie w calej jego gamie barw. Trzeci tomik? Inny, dojrzalszy? Ocenicie sami...

poniedziałek, 10 maja 2010


THE POWER OF WOMAN - WHY I LOVE MOM

Mom and Dad were watching TV when Mom said, 'I'm tired, and it's getting late. I think I'll go to bed'.
She went to the kitchen to make sandwiches for the next day's lunches.Rinsed out the popcorn bowls,took meat out of the freezer for supper the following evening, checked the cereal box levels, filled the sugarcontainer, put spoons and bowls on the table and started the coffee pot for brewing the next morning.She then put some wet clothes in the dryer, put a load of clothes into the washer , ironed a shirt and secured a loose button. She picked up the game pieces left on the table, put the phone back on the charger and put the telephone book into the drawer.She watered the plants, emptied a wastebasket and hung up a towel to dry.

She yawned and stretched and headed for the bedroom. She stopped by the desk, wrote a note to the teacher,counted out some cash for the field trip, and pulled a text book out from hiding under the chair

She signed a birthday card for a friend, addressed and stamped the envelope and wrote a quick note for the grocery store. She put both near her purse.

Mom then washed her face with 3 in 1 cleanser, put on her Night solution & age fighting moisturiz er, brushed and flossed her teeth and filed her nails..
Dad called out, 'I thought you were going to bed...'
'I'm on my way,' she said
She put some water into the dog's dishthen made sure the doors were locked and the patio light was on.
She looked in on each of the kids and turned out their bedside lamps and TV's , hung up a shirt,threw some dirty socks into the hamper, and had a brief conversation with the one up still doing homework. In her own room, she set the alarm ; laid out clothing for the next day, straightened up the shoe rack. She added three things to her 6 most important things to do list. She said her prayers, and visualized the accomplishment of her goals.
About that time, Dad turned off the TV and announced to no one in particular. 'I'm going to bed.

And he did. without another thoughT.

Anything extraordinary here? Wonder why women live longer...?
Cause we are made for the long haul....(and we can't die sooner, we still have things to do!!!!)

niedziela, 2 maja 2010