Zosia, moja szefowa z KURIERA PLUS - tygodnika, do którego od lat piszę zapytała mnie wczoraj czy nie skrobnęłabym krótkiego tekściku o tym czego kobiety na te Walentynki oczekują od mężczyzn. Miał on być taką "wskazówką" dla zagubionych mężczyzn. Pomysł bardzo mi się spodobał, więc od razu wysłałam e-maile do zaprzyjaźnionych ze mną pań z prośbą o odpowiedzenie na kilka moich pytań. Nie wiem czy tytuł e-maila "Bardzo Pilne" czy może raczej sam temat, sprawiły, że dziewczyny nie tylko w zawrotnym tempie odpowiedziały na moją prośbę, ale podeszły do tematu z powagą i jednocześnie przymrużeniem oka. Tak oto powstał poniższy tekścik.
Co chciałabyś dostać od Walentego?
Która kobieta nie lubi, kiedy mężczyzna o nią dba, jednak są takie okazje, jak zbliżające się Walentynki, kiedy panie chciałyby sie poczuć w sposób wyjątkowy. Zapytane co chciałaby dostać od Walentego, jednogłośnie i zgodnie oznajmiły, ze ich pragnieniem jest, aby Walenty je najnormalniej w świecie zaskoczył. Wszystkie też z nutą w głosie wróciły wspomnieniami do czasów narzeczeńskich, do pierwszych porywów serca, pierwszych potajemnych randek, czasów, kiedy to jeszcze ich partnerom się chciało, kiedy prześcigali się w pomysłach, a one nie mogły uwierzyć, że ten facet obok jest aż tak wspaniały. Dziś też nie mogą uwierzyć, ale w co innego, dlaczego w momencie, kiedy ten sam macho, założył małżeńskie bambosze, romantyzm gdzieś się ulotnił, zniknął jak kamfora.
Pytane o najpiękniejsze prezenty jakie otrzymały w poprzednich latach z nutką nostalgi
w głosie opowiadają:
Ania:
„Moje najlepsze Walentynki były w zeszłym roku. Czy może być wspanialszy prezent niż dziecko? Nigdy nie oczekiwałam, że spędzę ten dzień w bólach porodowych i przechodząc przez c-section (cesarkę). Pamiętam mój mąż zamówil dla mnie Edible Arrangements - uwielbiam ich owoce w czekoladzie, a ja nawet nie mogłam ich spróbować przed wyjazdem do szpitala :) Ale naprawdę to były cudowne Walentynki, wspólnie z mężem daliśmy sobie najwspanialszy prezent, który już wkrótce skończy roczek. I myślę, że teraz jego urodziny będą przyćmiewać tradycyjny sens Walentynek.”
Gosia:
„Oczywiście jak chodziliśmy ze sobą to nawet serniki na zimno w kształcie serca mi robił, prezenty kupował . Jeden taki pamiętam do dziś – zegarek, z którego, gdy założyłam go na rękę odpadło szkło. Zamieniliśmy go na coś innego, a teraz myślę, że to był jakiś znak, bo zegarków nie daje się bliskiej osobie.”
Agnieszka:
„Pamiętam nasze pierwsze Walentynki, pracowaliśmy w jednym zakładzie , nie byliśmy wtedy jeszcze małżeństwem .Postanowiłam wstać tego dnia wcześniej i zrobić mężowi niespodziankę. Zamiast do pracy poszłam prosto do niego, weszłam na klatkę schodową
i nasłuchiwałam, kiedy będzie wychodził z mieszkania. W momencie, gdy drzwi się za nim zamknęły posadziłam na półpiętrze białego misia z czerwonym sercem, a sama wybiegłam na zewnątrz i czekałam na swego Walentego. Wyszedł uradowany niosąc misia. Niespodzianka się udała, ale on zrobił mi większą. W drodze do pracy wręczył mi płytę i jakże „piękną" laurkę z wampirami. Byłam w szoku, do dziś dnia ją przechowuję. Śmiejemy się i wspominamy to, co roku, a ja czasem mu ją pokazuję w nadziei, że się kiedyś zdobędzie na odrobinę więcej romantyzmu. A tak wyglądała laurka J”
A o czym marzą panie dzisiaj?
Dorota:
„ Na pewno muszą być czerwone róże, obiad przy świeczkach w dobrej restauracji, ale niedrogiej bo przecież recesja... Prezencik najlepiej jakaś biżuteria, kolczyki, wisiorek (serduszko), albo wymarzony pierścionek, a na koniec wieczoru romantyczny ..., przy świecach i w płatkach róż ...., a co tam, pomarzyć sobie mogę ..... przecież są dzieci, których niestety samych nie można zostawić w domu.”
Magda:
„Na cóż tu liczyć? Pewnie znowu kupi zdechłą różę, wycedzi ledwie słyszalnym głosem jak bardzo mnie kocha, weźmie pilota w rękę i odda się urokowi telewizyjnych rozkoszy. Ale nadzieję na jakiś cud mam, może się wydarzy.”
Aneta:
„Co bym chciała dostać na Walentynki? Czyjeś serce: czułe, kochające, namiętne, wierne i szczere. Nie za dużo? Mogę jeszcze, ale wystarczy.”
Agnieszka:
„Mnie to dziś by uszczęśliwiło zwykłe, spontaniczne zaproszenie na kolację przy świecach.Tak dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Mój mąż jednak za bardzo twardo stąpa po ziemi. Chyba na kolację nie ma co liczyć, ale sza warto życ nadzieją.”
Bożena:
„Ja już zapomniałam, że mogę coś od mego męża w ten dzień dostać... Szczerze mówiąc, nie chciałabym wiele tylko, żeby w końcu w te najważniejsze święta, także w Walentynki, przestał mnie wyzywać i robić awantury.”
Krystyna
Dzień Walentynkowy ma być szczególny i wyjątkowy (to są moje marzenia, bo jeszcze mi się taki nie przytrafił) . Mężczyzna (czyli talent bez pomysłu) musi wiedzieć, że tego dnia kobieta powinna być zaskoczona czymś, a nawet wieloma rzeczami. Wśród tych, które mogłyby mnie zaskoczyć może być np.romantyczna kolacja przy świecach
w restauracji ( ale koniecznie w nowym miejscu - nawet innym mieście, czy też kraju- np. szybki lot „tam i z powrotem"), następnie romantyczny taniec - ale koniecznie
w warunkach kameralnych, następnie prezent typu ładna biżuteria czy też suknia- nie koniecznie czerwona bielizna, jak to się przyjęło i oczywiście tkliwa, czuła, bezpamiętna noc pełna niezapomnianego seksu i pocałunków- chyba odlatuję....I jeżeli byłoby
to z mężczyzną mojego życia i po takiej nocy miałby przyjść owoc naszej miłości to byłoby apogeum szczęścia. TO BYŁY MARZENIA, A TERAZ RZECZYWISTOŚĆ; Mężczyzna, który tego dnia uczci ten dzień przynosząc kwiaty, wypije ze mną lampkę dobrego wina, pójdzie ze mną do kina lub teatru, czy też potańczyć. Po takim kulturalnym wypadzie w zaciszu domowym wspólnie ze mną będzie słuchał romantycznej muzyki przy świecach i oczywiście będzie mnie do siebie tulił.Tego wieczoru nie powinno zabraknąć smacznego jedzenia - rozkosz dla podniebienia też musi być i ranek następnego dnia też powinien obudzić nas
w objęciach ukochanego.
Jak widać panie nie oczekują na wiele? A ich życzenia przy odrobinie fantazji są możliwe do spełnienia. Bo czy to ważne jakie dostaniemy prezenty, ważne by tej drugiej osobie chciało się nas zaskoczyć, chciało się wysilić, chciało się wyrazić swoje uczucie w inny trochę bardziej szalony i oryginalny sposób.
Drogie panie, a gdyby wasza wyobraźnia za bardzo Was uniosła w chmury, mam dla Was wypowiedź jednego z mężów wcześniej cytowanych pań: „Zejdź na ziemię, Rainbow room ( czytaj Tęczowy Pokój, czyli dobrą restaurację) zrobimy sobie u córki w pokoju ( w końcu po co ma na ścianie wymalowaną tęczę?), weźmiemy sobie frytki , sodę i z dziećmi zrobimy ucztę przy Reksiu.” I niech ktoś mi powie, że romantyczni mężczyźni już wymarli? J Koleżance mogę tylko pogratulować męża o tak wyjątkowym poczuciu humoru, bo przecież w tej codziennej bieganinie i na śmiech często brakuje nam czasu.
A tak wogóle kochani to miłość powinno się celebrować przez cały rok. Często
jesteśmy tak zabiegani, że traktujemy ją jak uczucie nam zadane, takie które było, jest
i będzie, niezależnie od tego czy stać nas na gesty czułości czy nie. A tymczasem rzeczywistość często w bardzo brutalny sposób wyprowadza nas z błędu. Kiedyś pewien mądry człowiek powiedział: „ Cokolwiek dasz kobiecie, ona to pomnoży i uczyni jeszcze piękniejszym. Jeżeli będziesz ją kochał , ona da ci dziecko. Jeśli wybudujesz dla niej dom, ona stworzy w nim prawdziwe domowe ognisko. Jeśli dasz jej produkty, ona przygotuje ci posiłek. Jeśli dasz jej uśmiech, ona da ci serce. Wszystko, co jest jej dane pomnoży i powiększy. Więc jeśli nie dajesz jej nic, tyle samo oczekuj w zamian.”
I myślę, że jest to najlepsza rada jaką w tym roku możemy dać naszym panom, w końcu
i tak Mars i Wenus to dwie zupełnie inne planety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz