Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 marca 2009

POTULNA JESTEM JAK BARANEK


Jest prawie pierwsza w nocy. Jakąś godzinę temu usypiałam moje maleństwo i ryczałam jak bóbr. Jutro idę do pracy i serce mi pęka. Mam wrażenie jakbym zdradzała własne dziecko, okradała je ze wspólnego czasu razem, z bezpiecznych ramion mamy, które powinne być blisko
i często, a które już od jutra na 12 godzin będą znikać codziennie. Jestem zła na siebie, na świat, na męża :), na to, że kobiety muszą stawać przed tak chorymi wyborami jak dziecko czy praca.
Patrzyłam na małą jak ją karmiłam i żałość oraz ból rozsadzały moje wnętrze. Po raz pierwszy od narodzin córeczki niejako ją opuszczam. W imię czego?

Siedzę teraz i słuchając mojej ulubionej piosenki Edyty Geppert powtarzam za nią:

" Ja się nie skarżę na swój los, potulna jestem jak baranek
i tylko mam nadzieję, że chyba wiesz, co robisz Panie."

Niech ten cholerny dzień jak najszybciej jutro minie, jeszcze tylko przeżyć poranne pożegnanie. Kurcze, znowu łzy napływają mi do oczu. Nie rycz Kaśka, nie ty pierwsza i nie ostatnia, powtarzam sobie w kółko, ale jakoś te słowa nie przynoszą ukojenia. Idę ponownie ucałować
na dobranoc moje maleństwo, przestałam już liczyć, który to już dzisiaj raz :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz